Nasz hejt codzienny – czy jutro należy do nich?
Dorota Zabłudowska Obywatele z czasem zrozumieją, że sędziowie działają w ich interesie.
Parę tygodni temu miałam okazję na własnej skórze odczuć siłę rażenia antysędziowskiej propagandy w telewizji publicznej. A było to tak...
Siedzę sobie w knajpeczce w Zakopanem, obok na oślej łączce dzieci ćwiczą zjazdy. W lokalu oprócz mnie właściciele i para ich znajomych. Miło gawędzimy o tym, o tamtym. W tle jakieś media narodowe. W pewnym momencie słyszę głos prezydenta, coraz bardziej gniewny, coraz bardziej napastliwy. Krzyczy coś o sądach. I nagle moi gospodarze ożywiają się i też zaczynają wykrzykiwać, kibicując słowom głowy państwa: „Dobrze mówi! Trzeba z nimi zrobić porządek! Przecież tu jest Polska, jesteśmy Polakami!! A widzieliście, jak tamten Gersdorf załatwił?". Siedzę jak sparaliżowana, czuję się, jakby ktoś dał mi w twarz. Mili, sympatyczni ludzie, nagle zieją agresją. Wobec sędziów. Wobec mnie. Nie mogę wykrztusić słowa, zaprotestować.
Ale obciach!
Podnoszę wzrok. Narodowe w tle to TVP Info, transmituje przemówienie prezydenta z karczmy piwnej w Katowicach. Towarzystwo w knajpeczce reaguje entuzjazmem na każde słowo. Tak, łapówki biorą, wszyscy wiedzą, jak sądy działają! Jestem przerażona.
Przyjaciel zszedł ze stoku, dzieciaki dalej jeżdżą. Wychodzę z baru, mówię mu szeptem, co i jak. Odszeptuje: chodź,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta